Tereferenka to mała, jednoosobowa manufaktura, która powstała z miłości do rękodzieła i do niemarnowania zasobów. Tworząc swoje wyroby, kieruję się filozofią zero waste oraz zasadami gospodarki o obiegu zamkniętym.
Z każdego wzoru powstaje jedynie kilka egzemplarzy, które różnią się od innych detalami. Każde szyjątko jest unikatowe, jedyne w swoim rodzaju. Prawdopodobieństwo, że spotkasz na ulicy kogoś w takim samym lisie jest bardzo niskie 😉
Szycie zero waste czyli wszystko z odzysku
Używam tkanin i dzianin, których ktoś inny już nie potrzebuje. Pod nóż, a raczej nożyczki, idą nie nadające się już do noszenia ubrania, niemodne zasłony i obrusy, stare firanki. Przygarniam je od rodziny i znajomych, wymieniam się z innymi szyjącymi osobami, czasem kupuję coś w lumpeksie. Daję im nowe, pełne przygód życie.
Każdy skrawek oceniam pod kątem tego, czy się przyda, co mogę z niego zrobić, jak z nim postępować podczas szycia i później podczas użytkowania i pielęgnacji. Piorę w 60 stopniach z dodatkiem odkażacza. Sprawdzam przy okazji, czy nic nie farbuje, nie rozciąga się, nie rwie. Tak przygotowane materiały mieszkają w szafie w pracowni i czekają na swoją kolej.
Czasem zdarza mi się dokupić suwaki czy inne elementy, których nie uda mi się akurat pozyskać drogą wyprucia ich ze starych ubrań .
Projektowanie i szycie
Zanim siądę do maszyny, najpierw zapisuję pomysły w formie szybkich szkiców. Potem na ich podstawie tworzę wykroje. Czasem to wzór lub faktura materiału same narzucają pomysł na to, co ma z nich być uszyte.
Dbam o detale – wyszywam szyjątkom oczka, wszywam metki (również własnoręcznie robione z materiału z odzysku). Do poduszek podróżnych z łuską gryki, wszywam suwaki.
Wypełnianie szyjątek
Poduszki podróżne występują w dwóch wersjach: z naturalnym wypełnieniem z łuski gryki lub sztucznym z poliestru z recyklingu. Każdy z tych materiałów ma swoje zalety (przeczytaj, czym się różnią). Co najważniejsze, oba są przyjazne środowisku.
Inne szyjątka – ptaszki, brodaczy czy krokodyle – wypycham przeważnie tylko poliestrem.
Testowanie
Gotowe szyjątka przymierzam, sprawdzam, czy są wygodne, ewentualnie coś poprawiam. Gdy wprowadzam nowy wzór, czasem testuję go przez kilka dni. Piorę w pralce, by upewnić się, że przetrwają ten zabieg. Poduszki z łuską wstawiam do piekarnika, by przekonać się, czy sprawdzą się jako termofor i czy temperatura nie szkodzi zastosowanym w nich materiałom (przeczytaj, jak dbać o poduszkę z łuską gryki i jak używać jej jako termofora).
Jeśli wszystko jest OK, szyjątko czeka na właściciela, który je pokocha.
Leave a Reply